Ujawnienie informacji ze śledztwa w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary i upublicznienie informacji na temat bardzo ważnego świadka, który widział porwanie dziennikarza może mieć fatalne skutki dla przebiegu procesu oskarżonych o udział w zbrodni.
Interes w upublicznieniu tego rodzaju informacji na temat świadka mają przede wszystkim odpowiedzialni za zamordowanie dziennikarza – zarówno oskarżeni u udział w porwaniu Ziętary jak i osoby, którym nie postawiono zarzutów, lecz są w sprawę zamieszani. To oni dysponują danymi adresowymi świadka, które pozwoliły dziennikarzom dotrzeć do niego. Dane te nie są dostępne dla mediów, dziennikarze nie mają bowiem dostępu do akt sądowych i śledztwa Prokuratury Krajowej, które prowadzone jest w ścisłej tajemnicy.
Publikacja ma sensacyjną formę, ale realnie nie wnosi nic pozytywnego do sprawy Ziętary. Jej skutkami może być załamanie procesu przeciwko oskarżonym o udział w porwaniu. O takim zagrożeniu świadczy ruch, jaki w dniu publikacji dziennikarzy wykonał twórca dawnego holdingu Elektromis oświadczając, że rzekomo miał być szantażowany przez świadka, któremu był poświęcony materiał dziennikarzy Superwizjera TVN i Głosu Wielkopolskiego. Bardzo prawdopodobne, że taki właśnie cel – osłabienie wiarygodności lub wręcz kompromitacja świadka przed złożeniem przez niego zeznań przed sądem – stał za przekazaniem dziennikarzom informacji pozwalających dotrzeć do świadka porwania Jarosława Ziętary.
Publikacji nie można wytłumaczyć interesem społecznym ani staraniami na rzecz pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców porwania i zamordowania Jarosława Ziętary. Przedstawiciel Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary kilkakrotnie przestrzegał dziennikarzy Superwizjera TVN o tym, że interes w tego rodzaju publikacjach mają wyłącznie odpowiedzialni za zamordowanie dziennikarza. Niestety, przestrogi te, przekazywane już od września br., zostały całkowicie zlekceważone.
W przeszłości nierozważne publikacje kilkakrotnie naraziły już sprawę Ziętary. Dlatego po raz kolejny, przy tej okazji, apeluję do wszystkich polskich dziennikarzy o odpowiedzialność i roztropność przy podejmowaniu sprawy zabójstwa Jarosława Ziętary. To nie jest temat jak każdy inny, to sprawa jedynego w Polsce zabójstwa dziennikarza na zlecenie, sprawa zamordowania naszego kolegi po fachu. W istotnej mierze także od mediów zależą losy dwóch procesów przeciwko oskarżonym o udział w zbrodni oraz trwającego wciąż śledztwa Prokuratury Krajowej.
Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary