Media mogą przyczynić się do fiaska śledztwa w sprawie Ziętary

O zagrożeniu śledztwa w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary z prowadzącym je prokuratorem Piotrem Kosmatym z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie rozmawia Krzysztof M. Kaźmierczak.*

kosmaty519dfd7d90939_k1

Otrzymując do prowadzenia śledztwo dotyczące zbrodni na dziennikarzu podjęte w wyniku starań mediów jakiej reakcji środowiska dziennikarskiego Pan się spodziewał ?
– Nie ukrywam, że wiedząc, że to dziennikarze przyczynili się do wznowienia tego śledztwa liczyłem na pomoc środowiska dziennikarskiego, a przynajmniej na nieprzeszkadzanie w tym, co robimy.

Rzeczywistość rozminęła się z tymi oczekiwaniami?
– Generalnie nie. Dziennikarze istotnie pomogli w tym postępowaniu. Poczynając od tego co robili na przestrzeni lat – od ich ówczesnych dociekań i publikacji mających na celu wyjaśnienie zbrodni. Ponadto po wznowieniu sprawy przesłuchanych zostało wielu dziennikarzy, ich zeznania sporo wniosły do postępowania.

Obecnie spotyka się Pan jednak z czymś innym – publikacjami, które dotyczyć mają świadków i czynności, o których prokuratura oficjalnie nie informuje.
– To w znacznej mierze spekulacje, ale i one utrudniły nam prowadzenie śledztwa.

W czym konkretnie przeszkodziły?
– Gdybym podał szczegóły ujawniłbym istotne okoliczności dotyczące sprawy, a tego na tym etapie zrobić nie mogę. Tylko ogólnie mogę powiedzieć, że tego rodzaju artykuły realnie mogą przyczynić się do fiaska tego śledztwa.

Złości Pana postawa autorów niektórych publikacji?
– Panuję nad emocjami, dla mnie najważniejsze jest wyjaśnienie sprawy Jarka Ziętary. Pociesza mnie przy tym postawa większości mediów. Środowisko dziennikarskie nie idzie drogą pogoni za tanią sensacją. Niemal wszyscy dziennikarze podchodzą do sprawy Ziętary odpowiedzialnie, rzetelnie informując o przebiegu sprawy. O takie podejście proszę media na każdej konferencji.

W 1998 roku, kiedy po raz pierwszy wznowiono śledztwo w sprawie Ziętary utrudniały je spekulacje i przecieki publikowane przez jeden z poznańskich dzienników. Prowadzący sprawę prokurator Andrzej Laskowski ostro na to reagował, wystąpił nawet do sądu przeciwko autorowi artykułów. Dlaczego Pan tak spolegliwie podchodzi do podobnych publikacji?
– Priorytetem jest wyjaśnienie zabójstwa Ziętary. Walka z tymi mediami, które nie rozumieją powagi sytuacji kosztowałaby zapewne sporo energii i zajęłaby czas, co nie pozostałby bez wpływu na przebieg śledztwa. Liczę bardziej na autorefleksję autorów publikacji, które utrudniają prowadzenie śledztwa.

Jeśli do mediów docierają informacje dotyczące kulis sprawy to trudno, by ich nie upubliczniano…
– Od zaangażowanych w śledztwo w sprawie zabójstwa Ziętary informacje takie nie wychodzą, nie mam co do tego wątpliwości. A odnośnie tłumaczeń, że jeśli o czym się dowiedziało, to trzeba to do razu nagłaśniać – jest to nie tylko nieodpowiedzialne. Zwracam uwagę na to, że dziennikarzy, jak wszystkich obywateli, obowiązuje prawo, a ono jest jednoznaczne jeśli chodzi o tajemnicę trwającego postępowania.
Rozmawiał Krzysztof M. Kaźmierczak

*Wywiad przeprowadzony 19.12.2014, pierwotnie miał się ukazać się w jednej z gazet 20.12.2014