Dziś mija 6800 dni odkąd 24-letni Jarosław Ziętara wyszedł z domu i został uprowadzony w drodze do redakcji „Gazety Poznańskiej”. Nie będę z tej okazji ponownie przypominał sprawy, nie będę przedstawiał jej kolejnych bulwersujących okoliczności, odkrywanych nawet po 18 lat. Zamiast tego kilka liczb.
Zniknięcie Jarosława Ziętary zgłoszono już nazajutrz, śledztwo prokuratura wszczęła dopiero po 370 dniach od porwania.
Z tych 6800 dni jaki minęły od 1 września 1992 roku do dzisiaj prawie 90 procent to czas bezczynności poznańskiej prokuratury. Oba śledztwa (1993-1995 i 1998-1999) liczone razem trwały łącznie 855 dni, a bezczynność prokuratury aż 5945 dni.
Znacznie dłużej niż oba śledztwa trwają wysiłki organów ścigania, by śledztwa nie wznawiać. Od ponad 30 miesięcy (od września 2008 roku) poznańska prokuratura niezmiennie sprawie Ziętary mówi „nie”. W tym czasie trafiły do koszy do śmieci: list otwarty poznańskich dziennikarzy, apel redaktorów naczelnych wielkopolskich mediów, zbiorowe i indywidualne apele parlamentarzystów , Komitetu Społecznego „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary” i indywidualne inicjatywy obywatelskie. Wszystkie te działania prowadzone były w celu podjęcia śledztwa.
Śledztwo jest umorzone już od 4217 dni (od września 1999 roku). Swoje ostatnie „nie” w sprawie Jarosława Ziętary poznańska prokuratura powiedział zaledwie przed 4 dniami.
Mijają kolejne dni, trwa ponura wyliczanka…
Jest to podobnie jak sprawa Kiszczaka czy Jaruzelskiego ewidentny dowod na to, ze w Polsce nie ma demokracji.
Walka o sprawiedliwosc – uczciwe traktowanie obywateli jest zawsze papierkiem lakmusowym.
Komunizm a wlasciwie jego poplecznicy ciagle maja duzo do powiedzenia.
Jestesmy zdradzonym narodem – spraw takich jest duzo – mordercy ksiezy – nadal maja sie dobrze.
Pytanie do spoleczenstwa – jak dlugo jeszcze chcemy popierac ludzi komunistycznego rezimu?